6. Problem Kuby podczas prezydenckiej kampanii wyborczej Nixon-Kennedy w 1960 r.

Allan W. Dulles (odnośnik) 18 sierpnia 1960 r. prezydent Eisenhower spotkał się z Dullesem , Bissellem oraz sekretarzem obrony Tomem Gatsem w celu omówienia realizacji czteropunktowego planu w sprawie Kuby, jaki zatwierdził w marcu. Bissell zapewnił prezydenta że praca nad realizacja punktu 2 i 4, czyli ofensywy propagandowej i utworzenia sił paramilitarnych jest w toku, a w przypadku punktu 3 obejmującego rozwój organizacji podziemnej na wyspie napotkano na duże trudności. Ostatecznie Eisenhower zaaprobował przedstawiony przez Bissella budżet operacji w wysokości 13 mln. dol. oraz zgodził się na wykorzystanie w niej personelu i sprzętu Departamentu Obrony, z zastrzeżeniem by "nie używać personelu Stanów Zjednoczonych w charakterze bojowym" (naciśnij) ( 33 ) . Ponadto przychylił się do propozycji aby dla ochrony tajnej bazy w Gwatemali amerykańska marynarka wojenna rozpoczęła patrolowanie wybrzeża tego państwa, oficjalnie w celu blokowania inwazji kubańskiej. Na koniec prezydent zapytał o postępy w punkcie 1, zakładającym powstanie kubańskiego rządu na emigracji. Dyrektor CIA wraz z Bissellem wyjaśnili wówczas, że prawdziwy przywódca nie pojawił się, ponieważ kubańscy politycy są podzieleni i ogólnie niechętni do zawarcia kompromisu. Eisenhower stwierdził ze zniecierpliwieniem: "Chłopcy, jeżeli tego się nie załatwi, przestańmy o tym mówić" ( 34 ) i podkreślił, że nie zgodzi się na operacją jeżeli nie powstanie popularny rząd na emigracji. Prezydent, będący doświadczonym żołnierzem, przyjął dość sceptyczną i jak miała pokazać przyszłość bardzo racjonalną postawę wobec planów CIA w sprawie Kuby, której nigdy nie przydzielił absolutnego pierwszeństwa.

Wraz z upływem czasu i zbliżaniem się terminu wyborów na prezydenta problem postawy jaką Stany Zjednoczone powinny zając wobec rządu Fidela Castro stał się jednym z elementów toczącej się wówczas kampanii wyborczej. W październiku 1960 r. sztab wyborczy kandydata Partii Demokratycznej - Johna F. Kennedy'ego wydał oświadczenie, nawołujące do wsparcia kubańskich "bojowników o wolność". Według bliskiego doradcy Kennedy'ego - Arthura M. Schlesingera Jr. posunięcie to, uczynione w przeddzień debaty telewizyjnej w sprawie polityki zagranicznej USA, było odpowiedzią na oskarżanie przyszłego prezydenta o "miękkość wobec komunizmu" i pełniło jedynie funkcję kwiatka retorycznego, ponieważ ani Kennedy, ani jego sztab nie wiedzieli o istnieniu Brygady 2506 ( 35 ) . Richard Nixon - kandydat Partii Republikańskiej i ówczesny wiceprezydent - wpadł we wściekłość kiedy dowiedział się o oświadczeniu, w którym domagano się tego co administracja Eisenhowera potajemnie realizowała. Uznał jednak, że "tajność operacji musi być ochroniona za wszelką cenę", a on sam "musi pójść w przeciwną skrajność" ( 36 ) . Następnego dnia podczas debaty Nixon oskarżył propozycje Kennedy'ego, którą faktycznie sam silnie popierał, jako "najbardziej niebezpieczną i nieodpowiedzialną" w całej kampanii ( 37 ) . Kennedy nieświadomie ubiegł kandydata republikanów i zmusił go do zajęcia mniej popularnego i nieszczerego stanowiska w sprawie Kuby, ale jednocześnie w pewnym sensie ograniczył sobie pole manewru w odniesieni do przygotowywanej operacji CIA, jaką otrzymał wkrótce w spadku po odchodzącym prezydencie.

Dalej